Körperbalsam Rose, po naszemu trochę ładniej: Balsam do ciała z płatków róży.
Ten bogaty, odżywczy balsam o kremowej konsystencji wzmacnia skórę i pobudza jej naturalne funkcje ochronne. Delikatny zapach płatków róży z dodatkiem szlachetnych nut korzennych otacza zmysły uczuciem ciepła i bezpieczeństwa. Ochronny wosk różany, niezwykle cenny, odżywczy wyciąg z owoców i płatków dzikiej róży, eteryczny olejek różany działają harmonizująco. Masło shea z własnych bio plantacji Dr.Hauschka w Burkina Faso wraz z olejkami: jojoba i migdałowym chroni i intensywnie pielęgnuje delikatną skórę, która odzyskuje gładkość i jedwabistą miękkość.
Balsam do ciała z płatków róży:
Sposób użycia: po kąpieli lub prysznicu delikatnie wmasować balsam w skórę całego ciała.
Balsam do ciała z płatków róży:
- tworzy delikatny płaszcz ochronny i wzmacnia suchą, wrażliwa skórę
- pozostawia przyjemne uczucie harmonii i ciepła
- idealnie się wchłania i intensywnie pielęgnuje
- reguluje i utrzymuje dobre nawilżenie skóry
- nadaje się do pielęgnacji delikatnej skóry niemowląt i małych dzieci
Sposób użycia: po kąpieli lub prysznicu delikatnie wmasować balsam w skórę całego ciała.
Skład: Aqua, Rosa Damascena Flower Extract, Prunus
Amygdalus Dulcis Oil, Alcohol, Glycerin, Pyrus Cydonia Seed Extract,
Butyrospermum Parkii Butter, Simmondsia Chinensis Seed Oil,
Lysolecithin, Cetearyl Alcohol, Hectorite, Rosa Canina Fruit Extract,
Cera Alba, Rosa Damascena Flower Wax, Rosa Damascena Flower Oil, Parfum,
Citronellol*, Geraniol*, Limonene*, Linalool*, Citral*, Coumarin*,
Eugenol*, Benzyl Benzoate*, Farnesol*, Propolis Cera, Xanthan Gum.
*składnik naturalnego olejku eterycznego
Wg mnie:
Balsam znajduje się w szklanej, 145ml buteleczce z pompką. Jestem wielką fanką pompek, bo to i higieniczniej i wygodniej się dozuje, więc już za to wielki plus. Opakowanie jest szklane, więc zabieranie go w podróż odpada, za bardzo bym się o niego martwiła. No i miałabym ciężką torbę ;) Stoi więc grzecznie na półce, a ja staram się jak mogę żeby przypadkiem nie spadł.
Balsam ma bardzo ciekawą konsystencję. Wyraźnie czuć, że są w nim olejki. Przyjemnie rozsmarowuje się na skórze i bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na skórze taką jakby ochronną warstwę. Nie taką niefajną, klejącą się, tylko po prostu ochronną. Skóra od razu wygląda zdrowiej i po prostu lepiej. Balsam ma ma lekko żółty kolor, ale na szczęście nie brudzi ubrań.
To co najbardziej mi się w nim podoba to zapach. Róży się oczywiście spodziewałam, ale nie jest to taka sobie o, zwykła róża, którą pachnie większość różanych kosmetyków. To jest hmmm... Wyrafinowana róża, stojąca na stoliku razem z wieeelkim talerzem pierniczków. Pierniczków z dżemem różanym oczywiście. Jak to pięknie nazwał producent "szlachetne nuty korzenne" sprawiają, że po nasmarowaniu się tym balsamem, czuję się jak różany pierniczek. I bardzo mi z tym dobrze. Lubię się nim nasmarować wieczorem, obrać puchaty szlafrok, włączyć jakiś film i sobie leżeć i pachnieć. Zapach długo utrzymuje się na skórze, więc warto w tym czasie używać różanych perfum. Albo nic ;)
A są też inne wersje: z lawendą i drzewem sandałowym, z migdałem oraz mleczka do ciała z cytryną i trawą cytrynową oraz z pigwy. Lawenda i drzewo sandałowe mnie kusi, oj kusi....
Nawilżenie nie jest jakieś spektakularne (nie wystarczy go użyć dwa razy w tygodniu, żeby być ciągle idealnie nawilżoną ;)), ale to na pewno porządny balsam. Jego boski zapach sprawił, że nareszcie wyrobiłam sobie nawyk używania balsamu co wieczór! :D Mam nadzieję, że tak mi już zostanie. Używam go od około dwóch miesięcy i jeszcze trochę zostało, więc mimo swojej trochę mniejszej od standardowej pojemności, jest całkiem wydajny.
Wg mnie:
Balsam znajduje się w szklanej, 145ml buteleczce z pompką. Jestem wielką fanką pompek, bo to i higieniczniej i wygodniej się dozuje, więc już za to wielki plus. Opakowanie jest szklane, więc zabieranie go w podróż odpada, za bardzo bym się o niego martwiła. No i miałabym ciężką torbę ;) Stoi więc grzecznie na półce, a ja staram się jak mogę żeby przypadkiem nie spadł.
Balsam ma bardzo ciekawą konsystencję. Wyraźnie czuć, że są w nim olejki. Przyjemnie rozsmarowuje się na skórze i bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na skórze taką jakby ochronną warstwę. Nie taką niefajną, klejącą się, tylko po prostu ochronną. Skóra od razu wygląda zdrowiej i po prostu lepiej. Balsam ma ma lekko żółty kolor, ale na szczęście nie brudzi ubrań.
To co najbardziej mi się w nim podoba to zapach. Róży się oczywiście spodziewałam, ale nie jest to taka sobie o, zwykła róża, którą pachnie większość różanych kosmetyków. To jest hmmm... Wyrafinowana róża, stojąca na stoliku razem z wieeelkim talerzem pierniczków. Pierniczków z dżemem różanym oczywiście. Jak to pięknie nazwał producent "szlachetne nuty korzenne" sprawiają, że po nasmarowaniu się tym balsamem, czuję się jak różany pierniczek. I bardzo mi z tym dobrze. Lubię się nim nasmarować wieczorem, obrać puchaty szlafrok, włączyć jakiś film i sobie leżeć i pachnieć. Zapach długo utrzymuje się na skórze, więc warto w tym czasie używać różanych perfum. Albo nic ;)
A są też inne wersje: z lawendą i drzewem sandałowym, z migdałem oraz mleczka do ciała z cytryną i trawą cytrynową oraz z pigwy. Lawenda i drzewo sandałowe mnie kusi, oj kusi....
Nawilżenie nie jest jakieś spektakularne (nie wystarczy go użyć dwa razy w tygodniu, żeby być ciągle idealnie nawilżoną ;)), ale to na pewno porządny balsam. Jego boski zapach sprawił, że nareszcie wyrobiłam sobie nawyk używania balsamu co wieczór! :D Mam nadzieję, że tak mi już zostanie. Używam go od około dwóch miesięcy i jeszcze trochę zostało, więc mimo swojej trochę mniejszej od standardowej pojemności, jest całkiem wydajny.
145ml butelka kosztuje 76,00 zł, czyli nietanio. Ale skład ma świetny, sam też jest świetny, więc można mu to wybaczyć. Dostępne są również miniaturki 10ml, w cenie 9zł i chyba na takiego maluszka z lawendą i drzewem sandałowym się niedługo skuszę ;)
zapach balsamow na pewno pomaga w regularnym stosowaniu ;)
OdpowiedzUsuńzapowiada sie ciekawie, bardzo lubie ta firme!
też ich bardzo lubię :) nawet coraz bardziej ;)
UsuńZapałałam chęcią posiadania!!! Mogłabym pachnieć pierniczkiem różanym :) Bardzo chętnie! I ten migdałowy też mnie kusi... Musze tylko przetrawić tą cenę...
OdpowiedzUsuńpo ciężkim dniu, naprawdę fajnie jest pachnieć różanym pierniczkiem ;) polecam każdemu ;D
UsuńLawenda i drzewo sandałowe - o tak! :D
OdpowiedzUsuńtaaak ;)
UsuńWszystkie te balsamy są kuszące:)
OdpowiedzUsuńno jak tak teraz myślę, to w sumie pigwę mogłabym sobie odpuścić, resztę bym chętnie przygarnęła ;)
UsuńOch ty nasz pierniczku :P:P Ja też chciałabym się poczuć jak pierniczek ale niestety dla mnie ten balsam za drogi jest ;)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńA widzisz, moj sklep stacjonarny w ktorym sie zaopatruje ma teraz urlop. Czekam z niecierpliwoscia bo mam na liscie zakupowej balsam w kostce orientany i palete cieni wlasnie z hauski...tera z widze kolejna pozycje...zrujnujecie mnie
OdpowiedzUsuńciekawe ile jeszcze ciekawych rzeczy dojdzie do twojej listy zakupów, zanim skończą urlop ;) a paletka też mnie kusi, ale póki co dzielnie się powstrzymuję przed jej urokiem :)
UsuńJak dla mnie za drogi jak na zwykły balsam :) Kochana napiszesz recenzję tego żelu pomaranczowego do mycia twarzy z Garniera?
OdpowiedzUsuńBuziaki
napiszę :) wytrzymasz jeszcze tydzień? nie lubię recenzować kosmetyków po mniej niż miesiącu używania ;)
Usuńale w sumie mogę ci zdradzić, że póki co u mnie się bardzo fajnie sprawdza. w odróżnieniu od tego zwykłego garniera, w niebieskiej buteleczce, nie podrażnia i nie przesusza mojej mieszanej skóry, a ładnie oczyszcza. tak już po około tygodniu dało się wyraźnie zauważyć mniej zaskórników, zwłaszcza na nosku. z tego co kojarzę, jest teraz w promocji w rossmannie za około 11 zł, za tę cenę jak najbardziej polecam ;)
lawenda przeslicznie pachnie - lubie kosmetyki dr.hauschki
OdpowiedzUsuńuwielbiam lawendę :) nawet ostatnio próbuję sobie wyhodować własną ;)
UsuńKuszący krem. Po Twojej recenzji kusi mnie wersja z lawendą.
OdpowiedzUsuńOpakowania mi się bardzo podobają;) - przyciągają wzrok:-)!
OdpowiedzUsuńteż mi się podobają. są takie proste i eleganckie. no i ta złocona pompka... ;D
UsuńDawno już chciałam go kupić. Zapach korzennej róży mnie całkowicie przekonał:)
OdpowiedzUsuńsamo opakowanie już sprawia że chce się to mieć:))
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się konsystencja ! i kolor :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki tej firmy, kusisz mnie tym balsamem..coś czuję odwiedziny w Sephorze:-)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś balsam tej firmy, pamiętam, że pachniał cytryną i musze wam powiedzieć ze to byl chyba NAJGORSZY balsam jaki w życiu miałam, żaden inny mi tak skóry nie wysuszył jak ten, zwykły bubel
OdpowiedzUsuń