25 sierpnia 2012

Znikam + Przypomienie o rozdaniu

Przez najbliższy tydzień nie będę miała dostępu do internetu. Tak tylko ostrzegam, w razie ktoś by się zastanawiał gdzie zginęłam i czemu nie piszę. Prawdopodobnie będę leżała i patrzyła się w sufit. Albo będę biegała po lesie, goniła jelonki i zbierała grzyby. W każdym razie zamierzam stamtąd wrócić, więc nie martwcie się ;)


Przypominam, że wciąż trwa moje małe rozdanie. Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę się zgłosić, to zapraszam tu KLIKU.

24 sierpnia 2012

Manhattan ♥ Lollipop & Alpenrock

Pewnie i tak ta kolekcja do nas nie dotrze, więc nie ma się co nakręcać, ale jest na tyle urocza, że uznałam, że muszę wam ją pokazać.

Manhattan wypuszcza kolejną limitowaną kolekcję z okazji Oktoberfestu (zeszłoroczną pokazywałam TU), tym razem pod nazwą: MANHATTAN ♥ LOLLIPOP & ALPENROCK. W jej skład wejdą takie oto śliczne paletki, każda z mini błyszczykiem, korektorem i różem:

Nr.1 „Brezel Babe”


Nr.2 „Sweet Spatzl”

 
Nr.3 „Mieder Beauty”

Nr.4 „Sexy Madl”


Do kompletu są też lakiery do paznokci:


Nr.1 „Herzel Heat”
Nr.2 „Wild Wiesn”
Nr.3 „Zuckerl Zauber”
Nr.4 „Alpen Glow”

Teraz przyznać się kto zawsze marzył o paletce z jeleniem? Wiem, że wszyscy ;D

Źródło zdjęć:
http://www.pinkmelon.de/magazin/makeup/manhattan-loves-lollipop-alpenrock.html

23 sierpnia 2012

Kosmetyki Le Petit Olivier

Dzisiaj pokażę wam paczuszkę, która w odróżnieniu do tej z wczorajszej historyjki, dotarła do mnie dokładnie wtedy kiedy miała. Od tej samej firmy kurierskiej ;) 


Paczkę dostałam od wszystkim pewnie znanego sklepu merlin.pl, a znalazłam w niej kosmetyki firmy Le Petit Olivier. Jak już z samej nazwy można się domyślić, jest to firma francuska. Misja Le Petit Olivier to wykorzystywać dobroczynny wpływ natury czerpiąc bezpośrednio z kulturowego i duchowego bogactwa regionów. Marka oferuje kompletne linie produktów do pielęgnacji ciała: mydła, żele pod prysznic, szampony do włosów, odżywki do włosów, balsamy i kremy do ciała i twarzy oraz balsamy do ust. W ofercie merlin.pl wypatrzyłam też maseczki z glinką, a nawet olej arganowy do twarzy, ciała i włosów.



Szampon posiada certyfikat ECOCERT oraz BIO i nie zawiera parabenów, więc zapowiada się całkiem ciekawie. No jest idealnie dopasowany do potrzeb moich włosów, bo mam właśnie przetłuszczające się. Merlin o mnie dba ;D


Mydła w kostce już dawno nie miałam, jakoś przestawiłam się na te w płynie, zupełnie nie wiem dlaczego. To prześlicznie pachnie (caaała solidnie zapakowana paczka nim pachniała ;)) i ma aż 250g, czyli jakieś dwa i pół raza więcej niż zwykłe mydło. Produkowane jest według tradycyjnych receptur, w 100% na bazie najlepszych, naturalnych olejów roślinnych z Grasse i nie jest testowane na zwierzętach.

Pamiętam, że widywałam kosmetyki Le Petit Olivier w wielu sklepach, gdy byłam dwa lata temu na wakacjach we Francji (zapamiętałam, bo lubię francusko brzmiące nazwy kosmetyków. w ogóle chyba zacznę się uczyć francuskiego... ;)). Trochę nawet później żałowałam, że nic nie kupiłam. No to teraz mam i będę się mogła na własnej skórze (i włosach ;)) przekonać cóż to takiego.

22 sierpnia 2012

Historia zaginionej paczki

Kilka miesięcy temu, dokładnie w maju, wspominałam wam (o TU), że biorę udział w konkursie organizowanym przez markę Elancyl. Wygrać, nie wygrałam, ale zostałam wyróżniona i w nagrodę miałam otrzymać zestaw kosmetyków. 

Czekałam, czekałam, a paczki ani widu ani słychu. Wiedziałam, że inne wyróżnione cieszą się już swoją nagrodą (bo się pochwaliły na Facebooku ;)), a ja wciąż czekałam... Próbowałam się skontaktować z kimś z Elancyl, czy już w ogóle moją paczuszkę wysłali, ale nikt mi odpisał. Cóż, trudno. Nie lubię się kłócić ;) Tak już pod koniec lipca się poddałam i stwierdziłam, że trudno, przepadło. Tym bardziej, że czytałam wypowiedzi kilku dziewczyn, że też coś wygrały w ich konkursach, a nagrody nie ujrzały do dziś.

Siedzę sobie w zeszłym tygodniu, niczego nieświadoma w mieszkaniu, a tu dzwoni kurier, że ma dla mnie paczkę. Co ciekawe na adres, pod którym mieszkałam kilka miesięcy temu. Przed wysyłką nagrody Elancyl specjalnie prosił w mailu o potwierdzenie adresu i na 100% podałam nowy, specjalnie sprawdziłam ;) Wysłali na stary :P 

Wytłumaczyłam panu, że tam nikt już nie mieszka, podałam nowy adres iii... Przez kilka dni nic :P Ale wczoraj znowu zadzwonił pan kurier nr 2 z informacją, że pan kurier nr 1 dał mu moją paczkę. Ooook. Tak oto paczka ostatecznie znalazła się w moich rękach. Happy end. 

Co ciekawe przewidywana data dostarczenia paczki podana na kartonie to, uwagaaa: 2 lipca. Ciekawe gdzie była przez te półtora miesiąca ;D

Nie denerwowała mnie ta cała sytuacja tylko dlatego, że to była nagroda. No i miałam większe zmartwienia w międzyczasie. I jestem jedną z najspokojniejszych osób żyjących na tym świecie. Ale gdyby to było coś za co zapłaciłam i miałabym czekać tyyyyle czasu, to chyba bym kogoś zamordowała :P

Na koniec pokażę wam jak prezentuje się moja wędrująca nagroda.


Od lewej: torba, zegarek
Tonizujący żel pod prysznic
Koncentrat Brzuch-Talia 
Balsam intensywnie ujędrniający do ciała
i Cellu Slim (który testowałam w ramach I etapu konkursu i bardzo fajnie się sprawdził na moich udkach ;))
 

20 sierpnia 2012

Sia rozdaje: mgiełkę Beyonce Heat

Chodząc dzisiaj po Rossmannie pomyślałam, że dawno nic wam nie kupiłam. I że w sumie nigdy nie dałam wam nic pachnącego. A, że lubię ludziom robić prezenty, to wyszłam ze sklepu z mgiełką do ciała Beyonce Heat i ogłaszam rozdanie :D


Mgiełka wygląda tak:


Pachnie prawdopodobnie tak:

"Kompozycję otwiera kwiatowy bukiet z magnolii, kwiatów pomarańczy oraz niezwykle rzadkiej czerwonej orchidei waniliowej. Do bukietu dodanych jest kilka kropel delikatnej, soczystej brzoskwini. Serce zapachu to migdałowe ciasteczka tzw. makaroniki, słodki nektar z wiciokrzewu oraz piżmo, które nadaje zmysłowości. Baza Heat jest ciepła i bardzo seksowna dzięki akordom drzewa sekwoja, bobu tonka oraz bursztynu, które wprost uwodzą zmysły". <żródło>

I ładnie migocze, o tak: 


Fajnie? Fajnie. Co trzeba zrobić żeby ją ode mnie dostać? Wystarczy:
  • być moim publicznym obserwatorem, 
  • polubić Sia's Obsessions na Facebooku KLIKU (nie będę za to ścigać, bo wiem, że wbrew pozorom nie każdy ma Facebooka, ale będzie mi bardzo miło, jeżeli ci co mają mnie jednak polubią ;))
  • w komentarzu pod tym postem, odpowiedzieć na pytanie: Którą piosenkę Beyonce lubisz najbardziej i dlaczego? Ewentualnie, jeżeli nie lubisz żadnej, napisz którą piosenkę Beyonce najbardziej nienawidzisz ;) Piosenki z czasów Destiny's Child i różne występy gościnne też się liczą. Wybiorę odpowiedź, która najbardziej mi się spodoba i to ręce tej szczęśliwej osoby trafi mgiełka Beyonce Heat.

Wzór komentarza:

Obserwuję jako:
Lubię na Facebooku jako:
Mail: 
Odpowiedź na pytanie:

Regulamin konkursu:
- Organizatorem konkursu i sponsorem nagrody jestem ja, właścicielka bloga www.siiia.blogspot.com.

- Rozdanie trwa od dzisiaj tj. 20.08.2012 r. do 10.09.2012 r.
- Warunkiem koniecznym uczestnictwa w konkursie jest bycie publicznym obserwatorem bloga Sia's Obsessions, polubienie strony Sia's Obsessions na Facebooku oraz odpowiedź na pytanie konkursowe,
- Wyniki konkursu zostaną podane najpóźniej w ciągu 5 dni od jego zakończenia,
- Wysyłka nagrody nastąpi najpóźniej do tygodnia od ogłoszenia zwycięzcy,

Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych /Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm./

17 sierpnia 2012

Bliższe spotkanie z Coco Noir

Dzisiaj, czyli 17 sierpnia miała miejsce światowa premiera nowych perfum Chanel - Coco Noir. Zapach ten intrygował mnie już od momentu pojawienia się pierwszych jego zapowiedzi, więc czekałam na dzisiejszy dzień, czekałam. Nawet wpisałam sobie w kalendarzyku "Coco Noir" ;) 

Tak się jakoś stało, że pierwszą perfumerią jaka stanęła dzisiaj na mojej drodze był Douglas. Weszłam, patrzę, jest Coco! Potuptałam więc do półki udając, że wcale się dziko nie cieszę w środeczku, chwyciłam bloterek i przystąpiłam do ceremonii testów. 


Flakonik jest cudowny. Piękne, czarne, minimalnie przejrzyste szkło, ze złotymi zdobieniami. Ech... Wyobrażam sobie jak cudnie by wyglądał na mojej toaletce...

Zdejmuję korek i następuje rytualny psik na bloterek, następnie rytualny psik na nadgarstek i wychodzę szczęśliwa ;D


Przez pierwszą chwilę Coco Noir pachnie na mnie bardzo podobnie do swojej siostry Coco Mademoiselle. Musicie wiedzieć, że Mademoisellkę bardzo lubię. Może trochę mi się znudziła, ale wciąż jest to jeden z moich ulubionych zapachów. Zostało mi jeszcze tak z 1/3 flakonika, więc po cichu liczyłam, że Coco Noir zostanie jej dumną następczynią. W końcu ja się starzeję, to i mój zapach powinien jakoś ciekawie ewoluować.

Swoją drogą, podobnie cytrusowo i lekko musująco zaczyna się na mnie stara wersja Miss Dior Cherie.

Wracając do Coco Noir... Po kilku chwilach cytruski przykrywa całe mnóstwo bliżej nieokreślonych kwiatów, które mnie prawdę mówiąc bardzo drażniły, bo nie umiałam ich po rozróżniać (zazdroszczę ludziom potrafiącym wyczuć każdy niuansik i potrafiącym pisać piękne opisy zapachów, nie to co ja...). Wszystko razem przypominało mi jakieś drogie mydło. Ładne, eleganckie, no ale jednak mydło. W tym momencie pomyślałam, że to chyba jednak zapach nie dla mnie. Ewentualnie dla mnie za jakieś 5 lat.


Zrezygnowana przestałam wwąchiwać się we własny nadgarstek, pochodziłam po sklepach z ubraniami, gdy nagle poczułam, że coś mi ładnie pachnie. To byłam ja ;) No nie ja, Coco Noir. Kwiatki nie wiadomo gdzie zniknęły (naprawdę, jakby ich nigdy tam nie było), za to zrobiła się słodka mgiełka. Jakby wanilia, ale taka troszkę przytłumiona/przydymiona. Wyraźnie czuć też piżmo i coś co bardzo lubię w perfumach, ale jeszcze nie odkryłam jak się nazywa :P Podejrzewam, że to fasolka tonka, ale pewności nie mam.

Niestety ten ostatni etap czuć tylko blisko skóry :( Minęło niecałe 5 godzin od mojej wizyty w perfumerii, a czuję zapach jedynie gdy przystawię sobie nadgarstek pod nos. Porównując z Coco Mademoiselle, którą czasem czuję nawet następnego dnia, po prysznicu ;), Coco Noir wypada bardzo słabo.


Nuty perfum prezentują się następująco:

Nuty głowy: grejpfrut, kalabryjska bergamota
Nuty serca: róża, jaśmin, narcyz, geranium
Nuty bazy: brazylijska i wenezuelska fasola tonka, indonezyjska paczula, drzewo sandałowe, białe piżmo, wanilia Bourbon
 
Podsumowując: flakonik boski, nuty głowy i bazy bardzo moje, cena wiadomo, zabójcza (ponad 400zł za 50ml, auć). Ale na Coco Mademoiselle jakoś uzbierałam, więc jest to wykonalne. Bloterek wciąż pachnie mi nutami serca i powoli zaczynam się przekonywać do tych kwiatków. Tylko ta trwałość mnie martwi. Będę musiała skądś zdobyć próbkę Coco Noir i potestować ją na sobie dokładniej. 

Pytanie brzmi skąd ja zdobędę tę próbkę?
 

Źródła zdjęć:

15 sierpnia 2012

Balsam do ciała z płatków róży od Dr. Hauschka

Jakiś czas temu pokazałam wam całą, wielką paczkę z kosmetykami Dr. Hauschka (dokładnie o TU). Najwyższy czas na pierwszą recenzję.

Körperbalsam Rose, po naszemu trochę ładniej: Balsam do ciała z płatków róży.


Wg producenta:  
Ten bogaty, odżywczy balsam o kremowej konsystencji wzmacnia skórę i pobudza jej naturalne funkcje ochronne. Delikatny zapach płatków róży z dodatkiem szlachetnych nut korzennych otacza zmysły uczuciem ciepła i bezpieczeństwa. Ochronny wosk różany, niezwykle cenny, odżywczy wyciąg z owoców i płatków dzikiej róży, eteryczny olejek różany działają harmonizująco. Masło shea z własnych bio plantacji Dr.Hauschka w Burkina Faso wraz z olejkami: jojoba i migdałowym chroni i intensywnie pielęgnuje delikatną skórę, która odzyskuje gładkość i jedwabistą miękkość.

Balsam do ciała z płatków róży:
  • tworzy delikatny płaszcz ochronny i wzmacnia suchą, wrażliwa skórę
  • pozostawia przyjemne uczucie harmonii i ciepła
  • idealnie się wchłania i intensywnie pielęgnuje
  • reguluje i utrzymuje dobre nawilżenie skóry
  • nadaje się do pielęgnacji delikatnej skóry niemowląt i małych dzieci

Sposób użycia: po kąpieli lub prysznicu delikatnie wmasować balsam w skórę całego ciała.

Skład: Aqua, Rosa Damascena Flower Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Alcohol, Glycerin, Pyrus Cydonia Seed Extract, Butyrospermum Parkii Butter, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Lysolecithin, Cetearyl Alcohol, Hectorite, Rosa Canina Fruit Extract, Cera Alba, Rosa Damascena Flower Wax, Rosa Damascena Flower Oil, Parfum, Citronellol*, Geraniol*, Limonene*, Linalool*, Citral*, Coumarin*, Eugenol*, Benzyl Benzoate*, Farnesol*, Propolis Cera, Xanthan Gum. *składnik naturalnego olejku eterycznego

Wg mnie:
Balsam znajduje się w szklanej, 145ml buteleczce z pompką. Jestem wielką fanką pompek, bo to i higieniczniej i wygodniej się dozuje, więc już za to wielki plus. Opakowanie jest szklane, więc zabieranie go w podróż odpada, za bardzo bym się o niego martwiła. No i miałabym ciężką torbę ;) Stoi więc grzecznie na półce, a ja staram się jak mogę żeby przypadkiem nie spadł.


Balsam ma bardzo ciekawą konsystencję. Wyraźnie czuć, że są w nim olejki. Przyjemnie rozsmarowuje się na skórze i bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na skórze taką jakby ochronną warstwę. Nie taką niefajną, klejącą się, tylko po prostu ochronną. Skóra od razu wygląda zdrowiej i po prostu lepiej. Balsam ma ma lekko żółty kolor, ale na szczęście nie brudzi ubrań.


To co najbardziej mi się w nim podoba to zapach. Róży się oczywiście spodziewałam, ale nie jest to taka sobie o, zwykła róża, którą pachnie większość różanych kosmetyków. To jest hmmm... Wyrafinowana róża, stojąca na stoliku razem z wieeelkim talerzem pierniczków. Pierniczków z dżemem różanym oczywiście. Jak to pięknie nazwał producent "szlachetne nuty korzenne" sprawiają, że po nasmarowaniu się tym balsamem, czuję się jak różany pierniczek. I bardzo mi z tym dobrze. Lubię się nim nasmarować wieczorem, obrać puchaty szlafrok, włączyć jakiś film i sobie leżeć i pachnieć. Zapach długo utrzymuje się na skórze, więc warto w tym czasie używać różanych perfum. Albo nic ;)

A są też inne wersje: z lawendą i drzewem sandałowym, z migdałem oraz mleczka do ciała z cytryną i trawą cytrynową oraz z pigwy. Lawenda i drzewo sandałowe mnie kusi, oj kusi....


Nawilżenie nie jest jakieś spektakularne (nie wystarczy go użyć dwa razy w tygodniu, żeby być ciągle idealnie nawilżoną ;)), ale to na pewno porządny balsam. Jego boski zapach sprawił, że nareszcie wyrobiłam sobie nawyk używania balsamu co wieczór! :D Mam nadzieję, że tak mi już zostanie. Używam go od około dwóch miesięcy i jeszcze trochę zostało, więc mimo swojej trochę mniejszej od standardowej pojemności, jest całkiem wydajny.

145ml butelka kosztuje 76,00 zł, czyli nietanio. Ale skład ma świetny, sam też jest świetny, więc można mu to wybaczyć. Dostępne są również miniaturki 10ml, w cenie 9zł i chyba na takiego maluszka z lawendą i drzewem sandałowym się niedługo skuszę ;)

Listę sklepów (głównie zielarskich, lub aptek ;)), w których można dostać kosmetyki Dr. Hauschka, znajdziecie TUTAJ. Mają też własny sklep internetowy KLIKU.

14 sierpnia 2012

Zapowiedź kolekcji Catrice Hollywood Fabulous 40ties

Dzisiaj pokażę wam zapowiedź jesiennej limitowanej kolekcji Catrice Hollywood Fabulous 40ties. Już jakiś czas temu wyciekły informacje o jej powstawaniu, więc żadna niespodzianka to nie jest, ale teraz możemy się wszystkiemu przyjrzeć z bliska ;)

W skład kolekcji wejdą:
Piękny róż Multi Colour Blush
  • C01 Gone With The Wind


Cienie do powiek Absolute Eye Colour Quattro w dwóch zestawach kolorystycznych
  • C01 She’s A Lady
  • C02 Hollywood Boulevard


Bezbarwny błyszczyk High Gloss Lip Topcoat And Gloss

Eyebrow Gel, czyli  żel do brwi  (widział ktoś kiedyś taki ładny żel do brwi? zwykle są w przezroczystych opakowankach i po jakimś czasie widać,  że robią się blee, a ten jest śliczny ;))

Eyebrow Lifter, czyli rozświetlacz pod łuk brwiowy



Cztery matowe pomadki Velvet Lip Colour
  • C01 Red Butler
  • C02 Holly Rose Wood
  • C03 Marlene’s Favourite
  • C04 The Nude Scene

I pięć lakierów do paznokci Ultimate Nail Lacquer
  • C01 Red Butler
  • C02 Holly Rose Wood
  • C03 Marlene’s Favourite
  • C04 The Nude Scene
  • C05 Doris’ Darling

Większość kosmetyków przygarnęłabym już dla samej nazwy. Tak, wystarczy nawiązać do Przeminęło z wiatrem, a już jestem kupiona. Cóż poradzę, mam słabość do niektórych starych filmów ;)


Kolekcja ma się pojawić w sklepach na przełomie września i października, Niestety nie wiem czy będzie w Polsce.

Najbardziej podoba mi się róż Gone With The Wind (ehe, ehe ;)), żel do brwi, Eyebrow Lifter i wszystkie pomadki, a wam?

Źródło zdjęć i informacji:
http://www.chicprofile.com/2012/08/catrice-hollywood-fabulous-40ties-collection-for-fall-2012-info-photos-prices.html

13 sierpnia 2012

Petite Bunny Gloss Bar, czyli króliczkowy błyszczyk

Patrzcie co fajnego wynalazłam:


To chyba najsłodsza rzecz jaką widziałam w tym miesiącu :D Zwie się to to Petite Bunny Gloss Bar, a wyprodukowane zostało przez Tonymoly (swoją drogą te ich przeurocze produkty sprawiają, że wyobrażam sobie ich fabrykę jako krainę wiecznej radości ;P).


Króliczkowy błyszczyk dostępny jest w 8 różnych wersjach:

 #01 Juicy Strawberry
#02 Juicy Grape
#03 Juicy Apple
#04 Juicy Cherry
#05 Juicy Peach
#06 Juicy Orange
#06 Neon Orange
#07 Neon Yellow
#08 Neon Red

Oczywiście wszystkie mają owocowe smaki, bo jak coś wygląda słodko to i powinno słodko smakować ;)


Zauważcie, że każdy króliczek ma inną minkę. Przeurocze te ich pyszczki, prawda :D

Byłam ciekawa czy błyszczyk daje jakikolwiek kolor na ustach. Udało mi się znaleźć swatche, które pokazują, że tak:


Tak jak wszystkie inne kosmetyki Tonymoly, Petite Bunny Gloss Bar dostępny jest dla nas jedynie poprzez eBay. I tylko to powstrzymuje mnie przed jego zakupem.

Którego króliczka byście przygarnęły?

Źródła zdjęć:
http://barbiebeautytips.com/tonymoly-petit-bunny-gloss-bar/
http://www.kaskus.co.id/showthread.php?t=15272835

12 sierpnia 2012

Zdjęcia kolekcji MAC Marilyn Monroe

Kilka dni temu była 50 rocznica śmierci Marilyn Monroe. Czas leci, a ona wciąż jest obecna w przeróżnych dziedzinach naszego życia. Bo oprócz filmów w których wystąpiła, mamy teraz pełno plakatów, pocztówek, kubków, budzików i kto wie czego jeszcze z jej podobizną.

Planuję dzisiaj obejrzeć film Mój tydzień z Marilyn, więc uznałam, że to dobry dzień na zaprezentowanie wam kolekcji kosmetyków, które przygotował MAC dla uczczenia pamięci legendarnej blond piękności ;)


Lista produktów, które wejdą w skład kolekcji wygląda imponująco:

Lipstick
Deeply Adored - Deep scarlet (Matte)
Charmed I'm Sure - Dark true red (Matte)
Pure Zen - Warm nude (Cremesheen)
Love Goddess - Mid-tone pink red (Satin)
Scarlet Ibis - Bright orange red (Matte)

Dazzleglass
Phiff! - Sheer yellow peach
Little Rock - Soft sheer white with pearl

Lip Pencil
Beet - Vivid reddish-pink
Redd - Clearly red
Cherry - Vivid bright blue/red

Eyeshadow
How to Marry - Soft White (Veluxe Pearl)
Preferred Blonde - Pale champagne beige (Veluxe Pearl)
Silver Screen - True silver (Veluxe Pearl)
Showgirl - Dark blue grey (Veluxe Pearl)

Eye Kohl
Smolder - Intense black
Fascinating - Intense matte white

Penultimate Eye Liner
Rapidblack - Rich deep carbon black

Penultimate Brow Marker
Universal - Natural warm taupe-brown

Brow Finish
Clear

False Lashes
Extreme Black - Carbon black

Beauty Powder
Forever Marilyn - Sheer pale peach

Powder Blush
Legendary - Pale soft coral (Satin)
The Perfect Cheek - Neutral pink beige (Matte)

Nail Lacquer
Vintage Vamp - Rich deep retro wine (Cream)
Stage Red - Dark berry red (Cream)
Flaming Rose - True red (Cream)
Kid Orange - Coral (Cream)
Rich, Rich, Rich - Glittery gold (Pearl)

Eye Lashes
35 Lash - Dramatic lash with emphasis on the centre of the lash

Sporo tego, same przyznacie. MAC zadbał o to, żebyśmy miały wszystko, co tylko jest potrzebne do jakiegokolwiek makijażu inspirowanego Marilyn. Są szminki (w tym obowiązkowo czerwona), błyszczyki, cienie, lakiery, konturówki, kredki do oczu i oczywiście eyeliner, tusz do rzęs, puder, róże, sztuczne rzęsy, a nawet kosmetyki do podkreślenia brwi. Chyba o niczym nie zapomnieli.

Pomadki, od lewej: Pure Zen,  Scarlet Ibis,  Love Goddess,  Charmed I'm Sure,  Deeply Adored

Cienie do powiek, od lewej:  How To Marry, Preferred Blonde, Silver Screen, Showgirl


Lakiery do paznokci, od lewej: Vintage Vamp, Stage Red, Flaming Rose, Kid Orange, Rich Rich Rich 

Błyszczyki Dazzleglass, d lewej:  Little Rock, Phiff!

Róże do policzków, od lewej:  Legendary, The Perfect Cheek

Kolekcja pojawi się w sklepach w październiku i nie zdziwię się jeśli wyprzeda się w rekordowym tempie. Kolory są eleganckie i uniwersalne, no i w końcu to Marilyn Monroe. Za jakiś czas pewnie będzie można znaleźć taką szminkę, ze jakąś dziką cenę na eBay'u :P

Mi najbardziej w oko wpadły pomadki i lakiery. A wam? Jestem też ciekawa co sądzicie o opakowaniach. Chciałybyście mieć puder ze zdjęciem Marilyn, czy niekoniecznie? 


Źródła zdjęć i informacji:
http://thenailpolishkid.wordpress.com/2012/08/09/mac-x-marilyn-monroe-collection/
http://asoftblackstar.blogspot.com/2012/08/mac-launch-marilyn-monroe-collection.html
http://www.trendenciasbelleza.com/galeria/coleccion-marilyn-monroe-para-mac/1/
http://www.shefinds.com/2012/just-in-time-for-marilyns-birthday10-items-inspired-by-the-blonde-bombshell/

10 sierpnia 2012

O nowych pomadkach ochronnych Vipery, w krzywym zwierciadle Sii

Dzisiaj chcę wam pokazać zapowiedź nowości od Vipery i w międzyczasie trochę pomarudzić ;) 

Wiecie, że uwielbiam wszelkie maziajstwa do ust. Nieważne czy to pomadki ochronne, kolorowe szminki, błyszczyki, lipstainy, czy co tam jeszcze innego, gdy tylko widzę, że jest nowe, ładne i do ust włącza mi się chciejstwo ;) Tak też było gdy ujrzałam co też nowego przygotowała Vipera. Seria MED Club składać się będzie z aż sześciu balsamów do ust w sztyfcie, a każdy z nich teoretycznie ma do spełnienia inne zadanie. Na zdjęciu wyglądały fajnie (zwłaszcza ten z muffinką ;)), postanowiłam, więc przeprowadzić głębsze śledztwo.

No 1 "Na Słońce i Mróz" - całodniowa Pielęgnacja z UV Filtrami
To mix naturalnego odżywienia i regeneracyjnych ekstraktów. Balsam intensywnie nawilża i przynosi ulgę nawet najbardziej spierzchniętym ustom, posiada gojące właściwości. Regenerując naskórek współdziała z bogatym w Witaminy, Mikroelementy oraz Nienasycone Kwasy Tłuszczowe Olejem z owoców krzewu Rokitnika


Niby fajnie, więc o co się czepiam? Nie podali wysokości filtra przeciwsłonecznego! Moim zdaniem to najważniejszy szczegół, przy pomadce przeznaczonej na słońce, a producentowi się jakoś o tym zapomniało. No cóż....

No 2 - "Koloryzująca Pielęgnacja" - jedyny Balsam z Powiewem Koloru 
Szczególnie polecany jest Paniom o przesuszonej, mało elastycznej skórze ze skłonnością do pierzchnięcia. Balsam do Ust z afrykańskim Masłem Shea - wygładza i dostatnio nawilża warg. Karite stanowi jego naturalny Filtr Słoneczny. Zdrowo i naturalnie wyglądajace usta będą ładnie zaznaczone subtelnym kolorem.



Chciałabym się dowiedzieć kto wymyślił hasło "jedyny Balsam z Powiewem Koloru" i zapytać go jak wygląda powiew koloru. A może któraś z was wie? ;)

No 3 "Pielęgnuje Suche Usta Nocą" - kojąca Regeneracja Warg w Czasie Snu
Aby wargi były gładkie, miękkie i zdrowe warto nakładać Balsam na noc, bo dzięki bardzo dużej zawartości Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych i Antyoksydantów, uzupełnia nawilżenie i niedobór składników w warstwach naskórka. Kondycjonuje, przywraca naturalną barierę ochronną, wargi zyskują elastyczność. Doskonale przygotowuje wargi do nałożenia kolorowej szminki.


Balsam na noc, którego prawdopodobnie równie dobrze można używac też w dzień, bo niby czemu by nie?

No 4 "Odmładza Skórę" - regenerująca Witalizacja Ust
Silnie nawilżający Balsam do Ust z egzotycznym Masłem Shorea, bogactwem Składników Odżywczych, zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry. Dostatnią dozą pielęgnacji wygładza i uelastycznia przesuszony i uszkodzony naskórek pozostawiając przeciwzmarszczkowy film ochronny. Wypielęgnowane usta będą wyglądały na pełniejsze i młodsze.


Przez chwilkę myślałam, że po prostu źle napisali "Masło Shea", ale jednak nie. Masło Shorea istnieje ;) Człowiek się uczy przez całe życie... ;) A Shea też jest w składzie tego balsamu, więc fajnie.

No 5 "Dba o Męskie Usta" - zamienia Szorstkie Wargi Na Gładkie i Miękkie 
Balsam z Masłem Avocado przeznaczony do pielęgnacji i ochrony warg. Wygładza szorstkie, spierzchnięte usta, przywracając im aksamitną gładkość. Wspomaga naskórek bogactwem Witamin, głęboko nawilża i odżywia. Chroni usta przed wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz. Zawiera naturalny filtrem UV.

  
Kolejna męska pomadka. W sumie ciekawe, czy będzie dawała połysk. Mój ulubiony bezpłciowy (:P) Carmex daje, więc niektórzy faceci marudzą i nie chcą go używać.
 
No 6 "Fitness z zieloną kawą" - natychmiastowa Ulga dla Przesuszonego Naskórka
Balsam do Ust z unikalnym Olejem z egzotycznych ziaren Zielonej Kawy. Skutecznie przeciwdziała fotostarzeniu. Wnika głęboko, regenerując i maksymalnie uelastyczniając przesuszony naskórek. Skóra staje się jędrna i sprężysta, a dzięki temu bardziej odporna na uszkodzenia mechaniczne. Dodatkowo, Olej z Zielonej Kawy chroni usta przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. 


Zupełnie nie rozumiem czemu "fitness" i co robi skreślona babeczka na opakowaniu. Opis pochodzi ze strony producenta, więc coś nam powinien wyjaśniać. Ale niee... Tak jakby wymyślili przy tworzeniu tego balsamu, że stworzą coś na zasadzie błyszczyka hamującego apetyt (tak, jest coś takiego KLIKU), ale im się w trakcie zapomniało. A nazwa została. Albo faktycznie tak działa, tylko zapomnieli się tym pochwalić w materiałach promocyjnych. Takie tam moje podejrzenia...

No, to tyle. Może i trochę byłam czepialska i złośliwa, ale naprawdę te szczegóły mocno zwróciły moją uwagę. Jeśli ktoś z Vipery mnie kiedyś przeczyta, to prosiłabym chociaż o uzupełnienie informacji na stronie firmy o wysokość SPF w pomadce na słońce i lepsze opisanie balsamu Fitness. Z góry dziękuję ;)

Aha. Jeszcze dogrzebałam się do informacji, że każdy z balsamów ma 4g (to też jest dla klientek ważna informacja, droga Vipero;)) i kosztować mają około 6zł.

Marudzę, marudzę, a i tak pewnie, któryś kupię...

Źródło zdjęć i informacji:
http://vipera.com.pl/pl/index.php?id=produkty&kat=2&pod=29&art=169