Dzisiaj o dwóch kosmetykach-ratownikach. Czyli o takich, których nie używamy na co dzień, ale nigdy nie wiadomo, kiedy okażą się niezbędne.
|
fot. http://zakupy.zagle.com.pl/kola-ratunkowe/kolo-corallo-niebieskie,699608,3736/ |
Lotion PantheVera
Według producenta:
Dzięki swoim właściwościom PantheVera jest idealny do stosowania po opalaniu , w gabinetach kosmetycznych po zabiegach depilacji, laserze oraz leczeniu radioterapią. Skutecznie łagodzi podrażnioną skórę, delikatnie chłodzi i uspokaja, działa nawilżająco i regenerująco, dzięki temu skóra jest przyjemnie gładka, nawilżona i napięta. Można go również stosować przy egzemie, niegroźnych urazach skóry lub po goleniu.
Według mnie:
Opakowanie – dość mała, 180ml plastikowa buteleczka z pompką. Bardzo lubię balsamy z pompką, zawsze to higieniczniej, ale ta pompka jest jakaś dzika. Już nie raz lotion wyskoczył mi pół metra do przodu, zamiast na dłoń, trzeba więc uważać.
Konsystencja – bardzo rzadki, biały lotion. Może też przez tę rzadką konsystencję, tak dziko wyskakuje z pompki. I na pewno dlatego, produkt jest mało wydajny.
Zapach – na początku mi się nie spodobał. W sumie nie potrafię go opisać. Po 3-4 aplikacjach przywykłam i stał się dla mnie obojętny. Nie utrzymuje się jakoś długo na ciele.
Skład: Deminer Water, Aloe Barbadensis Leaf Extr., Isopropyl Myristate, Cetyl Alcohol, D-Panthenol, Stearic Acid, Carbomer 940, Methyl, Propyl, Butyl and Ethyl Paraben & Phenoxyethanol, Dimethicone Oil, Simmondsia Chinesis (jojoba) Seed oil, Triethanolamine, Acid Citric, B.H.T, Fragrance
Działanie - Jakoś tak wyszło, że używałam go w czasie, gdy oparzenie słoneczne mi nie groziło. Posłużył mi więc jako balsam kojący, po depilacji. I nawet nieźle się w tej roli sprawdził. Na pewno przyjemnie chłodzi. Nie tak jak kremy antycellulitowe z mentolem, nie-e. Delikatny, kojący chłodek. Bardzo szybko się wchłania, pozostawiając skórę gładką i uspokojoną. I to w sumie tyle. Nie ma co liczyć na spektakularne nawilżenie. Owszem nawilża, ale tylko do następnego mycia. Dlatego nie nadaje się na codzienny balsam. Ale moje łydki, po depilacji, bardzo go lubią ;)
Cena- 27zł za 180ml.
AloeVera Gel
Według producenta:
Jest produktem całkowicie naturalnym, wyprodukowanym z wyciągu roślinnego aloesu, uprawianego na ekologicznych plantacjach w warunkach najwyższej jakości. Dzięki temu możliwe jest uzyskanie wysokiego procentu aktywnych substancji roślinnych. AloeVera jest skutecznym ratunkiem w przypadku powierzchownej opuchlizny, otarć oraz zaczerwienień i podrażnień skórnych (oparzenia, ukąszenia insekta), nie zawiera sztucznych barwników ani substancji zapachowych, nie ma zatem ryzyka wywołania podrażnień i alergii.
Według mnie:
Opakowanie- zakręcana tubka z zielonego plastiku. Bez problemów wyciskamy, tyle ile potrzebujemy.
Konsystencja –jak sama nazwa wskazuje - żel. Zwykły, przezroczysty żel. Łatwo i przyjemnie się rozsmarowuje. Bardzo szybko się wchłania.
Zapach – delikatny, prawie niewyczuwalny zapach aloesu.
Skład: Aloe Barbadensis Leaf Extract, Water,Glycerin, Methyl, Propyl, Ethyl, Butyl Paraben, Phenoxyethanol, Carbomer,Triethanolamine
Działanie – na początku jakoś nie miałam pomysłu jak go wykorzystać. Aż pewnego dnia, doświadczyłam koszmarnego podrażnienia po depilacji i wtedy mnie olśniło - użyję AloeVera. Toż to było zbawianie ;) Żel delikatnie chłodzi i koi podrażnioną skórę. Porządnie nawilża. Nie zostawia na skórze żadnej lepkiej warstwy. Teraz już wiem, że po prostu trzeba mieć w kosmetyczce coś takiego, bo nie znamy dnia, ani godziny... ;P
Cena – 16 zł za 100ml.